poniedziałek, 19 czerwca 2017

Gdzie ich szukać?

Mówi się, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Ale czy na pewno?



Życie człowieka jest względne. To jak je nazywamy, przez pryzmat jakich kategorii je określamy nie pozwala nam ustanowić jednoznacznej definicji tego, ile dany człowiek w tej swojej egzystencji doświadczył - ściślej mówiąc, jak bardzo jest życiowo doświadczony. 

Szczęśliwy ten, kto nigdy nie sparzył się gorącym piecem, bo rzecz jasna, wielu z nas (odnosząc się do doświadczenia): z niejednego pieca chleb jadło. Tym wpisem, jak już zapewne domyśliliście się, rozważę piękną, ale jakże trudną cnotę, która jest często tak nieuchwytna - przyjaźń. Przywołanym piecem jest oczywiście takowy rodzaj relacji, a raczej iluzja przyjaźni, jaką niejednokrotnie w życiu zaznaliśmy. Dlatego szczęśliwy jest ten, kto w niej trwa, bez krzty złudzenia.

Mówi się, że według obliczeń przeróżnych psychologów, magiczną granicą informującą o tym, że z innymi ludźmi łączy nas coś więcej niż koleżeństwo, jest siedmioletni staż znajomości. Hola, hola, czy jakieś tam liczby są w stanie powiedzieć nam tak wiele o drugim człowieku, a i o nas samych też? Czy wyrwanie kartki z kalendarza po 2556 dniach od chwili poczucia zażyłości z drugim człowiekiem jest wyznacznikiem przyjaźni? A może z przyjaźnią, jak z miłością, czuje się ją albo i nie?

Nie warto się nad tym rozwodzić, bo pomimo tego, że czas umacnia i zacieśnia więzi, nie jest on żadną gwarancją, że to co nas łączy, jest czymś pięknym. Pięknem jest sam człowiek, całe bogactwo jego wnętrza. Nie należy szukać przyjaźni tam, gdzie pojawia się tylko i wyłącznie współczucie. Chociaż empatia i wyrozumiałość są ważne, to jednak nie na tym powinniśmy opierać naszego przekonania na temat takowych relacji. 

Jak wiele znajomości uważałeś/aś za prawdziwą i szczerą przyjaźń aż do grobowej deski? W jakich momentach więź ta skruszała i opadła na ziemię niczym sterta gruzu? Gdzie są ci wszyscy, jak śpiewał Grzegorz Ciechowski, przyjaciele?

Nie szukaj ich w biedzie, nie tylko tam. Łatwiej jest z kimś dzielić ból, niż cieszyć się i radować. I właśnie tutaj wyłaniają się te jednostki, które ofiarują nam swój dar, a który może przerodzić się w upragnioną przyjaźń.

Przyjaźń to umiejętność bycia w szczęściu z drugim człowiekiem. To wyzbycie się zazdrości i rzeczywista radość z powodzenia i sukcesów, jakie spotykają nie nas, ale drugą osobę. To troska i trwanie w relacji w chwilach złych, ale i przede wszystkim dobrych.

Drogi Czytelniku, czy spotkało Ciebie to szczęście mieć przy sobie życzliwe sobie osoby, które cieszą się razem z Tobą? Czy Ty sam potrafisz udźwignąć pomyślność innych? Czy masz przy sobie taki piec, który Cię ogrzewa, a nie parzy?
Rozejrzyj się... może przyjaciel czeka gdzieś na Ciebie?


Zdjęcie Grafika: Grafika Google

1 komentarz:

  1. – Puchatku?
    – Tak Prosiaczku?
    – Nic, tylko chciałem się upewnić, że jesteś.

    OdpowiedzUsuń