poniedziałek, 24 grudnia 2018

A czy Ty, wiesz?

Patrzę na małych mężczyzn i małe kobiety i mimo, że mają zaledwie po kilka lat dostrzegam różnicę płci. Jacy będą, gdy dorosną? Czym będą się zajmować? Czy swoją beztroskę i opiekuńczość zachowają w sobie? A może w międzyczasie obudzą się w nich inne cechy, o których dzisiaj nie mają pojęcia? Każde narodzenie dziecka to zagadka, której nigdy nie rozwiążemy do końca.


Święta nadchodzą jak co roku z wielkim impetem. Czas bliskości, radości i pojednania. A jak tak sobie myślę, że to jednak nie tylko wesoły czas. Wśród radosnego oczekiwania... może pojawia się strach? Może zwątpienie? Czy urodzi się Jezus? Kim On będzie? Jaki będzie? Chociaż nam, ludziom współczesnym ciężko jest wyobrazić sobie, że można stresować się Bożym Narodzeniem w kontekście innym niż ah, czy zdążę umyć łazienkę? lub czy makowiec się uda?, to jednak najważniejszy jest poród. A urodzić się ma sam Bóg...

Gdybym miała urodzić samego Boga chyba oszalałabym z przerażenia. Już sam fakt, iż miałby mi ukazać się anioł informujący o ciąży byłby dla mnie bardzo stresujący. Maryja była odważną młodą kobietą, której zapewne strach stale zaglądał w oczy. Przyjęła Jezusa i cierpliwie oczekiwała momentu rozwiązania. Jednak najważniejsze było dopiero przed Nią. Urodził się Bóg, a co zrobiła Maryja?

Każde narodziny dziecka niosą za sobą całą paletę emocji. Od wspomnianej radości po przerażenie. Matka trzyma w swych ramionach maleńką istotę, która całkowicie jest od niej zależna. To, jak postąpi z maluszkiem wpłynie na to, jakim człowiekiem w przyszłości ono będzie. Każde dziecko może dokonywać niezwykłych rzeczy, być wyjątkowe i kreatywne. Maryja doskonale o tym wiedziała. Miała jedną niezwykłą umiejętność, dzięki której ludzki Jezus mógł pokazać swoją boskość.

Teraz wszystkie mamy zastanawiają się: co to za umiejętność Maryi? Co takiego potrafiła Matka Boga, że wyzwoliła w nim tę Jego boskość? Otóż, Maryja oprócz tego, że miała niezwykle zdolnego Syna, miała również miłość macierzyńską, która przejawiała się w zaufaniu. Tak, zaufanie jest kluczowym składnikiem miłości rodzicielskiej, o którym często rodzice zapominają. Wymagają od dziecka zaufania względem siebie, bo przecież doskonale wiedzą co dla ich pociechy jest najlepsze. Rodzice zapominają, że i oni również powinni zaufać swoim dzieciom. Pozwolić im rozwijać skrzydła, wspierać ich i dać im szansę, aby być sobą.

Maryja ufała Jezusowi. Od pierwszej chwili. Zaufała, że pod sercem nosi Syna Boga. Zaufała małemu Jezusowi, chociaż ten zgubił się w świątyni. Pokładała ufność w swym Synu, kiedy uczynił pierwszy ze swych cudów. To Maryja, ufając Jezusowi poprosiła go, aby podczas przyjęcia weselnego w Kanie Galilejskiej, wspomógł młodą parę. Ufała. Maryja ufała Jezusowi do końca Jego ziemskich dni. Nawet, gdy towarzyszyła Synowi podczas Jego Drogi Krzyżowej i tonęła w rozpaczy widząc konającego na krzyżu Syna. Nie wątpiła w Niego, chociaż zapewne nie zawsze rozumiała postępowanie Jezusa. Ufała i rozumiała, że Chrystus ma własne pragnienia. 

Niech ten wpis będzie moimi dla Was życzeniami... ufajcie bliskim, swoim dzieciom, sobie. Pozwólcie rozwijać sobie wzajemnie skrzydła. Ufajcie, kochajcie i patrzcie, jakie cuda dzieją się wokół Was. Wesołych Świąt!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz