wtorek, 6 sierpnia 2019

Dzisiaj patrzę w dal

5 sierpnia obchodziliśmy rocznicę, związaną z Powstaniem Warszawskim, rozpoczęcia Rzezi Woli, podczas której niemieccy żołnierze na rozkaz Hitlera wymordowali kilkadziesiąt tysięcy osób, co było największym podczas II wojny światowej jednorazowym mordem ludności cywilnej. Swego czasu byłam mieszkańcem tej dzielnicy. 


Do tej pory mam dreszcze, kiedy nieopodal mojego bloku, dokładnie na rogu ulic Żytnia/Karolkowa, mijałam krzyż upamiętniający zabitych w tym miejscu cywilów. Niewyobrażalna dla mnie tragedia. Również w samym Muzeum Powstania Warszawskiego napotkamy się na związane z tym wydarzeniem "eksponaty". A dokładniej... na akty zgonów osób bezimiennych... rozstrzelanych właśnie w tej części Warszawy. Najbardziej traumatycznym dla mnie momentem wizyty w muzeum była chwila, gdy przed oczami ukazał mi się jeden z takich dokumentów: akt zgonu młodej dziewczyny, blondynki, mającej około 160cm wzrostu, zabitej przy ul. Młynarskiej (przy której ówcześnie mieszkałam). Serce podeszło mi do gardła... bo przecież mógł to być opis mnie...

W związku z 75. rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego przygotowałam spontaniczny wpis, którym już zdążyłam się podzielić. Postanowiłam zamieścić go również tutaj, na blogu.

Warszawskie Stare Miasto to moje ulubione miejsce w mieście. Niezwykły kompleks kamienic i licznych uliczek, które przed laty zburzone - na nowo tchnęły życie w konającą stolicę. Za każdym razem, kiedy tu jestem to przyglądam się tym murom z niedowierzaniem, że udało się to wszystko odbudować. Przecież można było pogodzić się z wojennymi zniszczeniami, unowocześnić to miejsce i zurbanizować je wobec ówczesnych standardów jak zrobiono z innymi ważnymi punktami na mapie Warszawy. Wobec Starówki nie pozwolono sobie na takie przyzwolenie. Skłoniono komunistyczne władze do wydania zezwolenia na odbudowę Starego Miasta wobec przedwojennego porządku. Wykorzystano archiwalne szkice kamienic studentów architektury Politechniki Warszawskiej. Zorganizowano zbiórkę pieniędzy w całym państwie i tak, dzięki temu, po 75. latach od wybuchu Powstania Warszawskiego - możemy cieszyć się odbudowanym sercem stolicy, symbolem odbudowanego narodu.

Dlaczego piszę o tym teraz?
Dlaczego nie bezpośrednio o Powstańcach?

Otóż, te poległe mury, wśród których padały krople krwi tych, którzy zdecydowali się walczyć z okupantem już zawsze bedą naznaczone odwagą i męstwem poległych. Każda z dusz uczestnicząca w walce została złamana. Jedne pokonała śmierć, a inne klęska powstania. Te dusze podobnie jak Stare Miasto, zburzono. Tym duszom, tak jak Starówce - nadano drugie życie. W bólu, na zgliszczach, ale z wdzięcznością i w chwale. 

Gdybym na murach kamienic zauważyła oznaki wandalizmu chyba serce by mi pękło z powodu ludzkiej bezduszności. Tak samo pęka mi serce, gdy nam, ludziom współczesnym daje się przyzwolenie na ocenianie i niestosowne komentarze wobec takich jak Powstanie Warszawskie, historycznych wydarzeń (pomijam badania historyków). Czy mamy prawo oceniać ówczesne wybory tylko dlatego, że jesteśmy mądrzejsi o 75 lat? Czy możemy gardzić ludźmi, których jedyną intencją było uwolnienie się od okupanta? I czy mamy prawo oceniać siebie nazwajem? Każda historia ma swój początek i koniec. Każda przynosi skutki. To, że Powstanie Warszawskie zakończyło się klęską nie oznacza wcale, że rzeczywiście taki był jego koniec. Jak myślicie, co zyskali sami Powstańcy? A co zyskaliśmy dzięki nim my? Czego nas nauczyli? Co nam pokazali? 
Dlaczego Powstanie Warszawskie jest dla mnie tak ważne?

Bo to symbol, symbol walk, w których jako naród braliśmy i bierzemy udział. Symbol tego, że nigdy nie można pozostawać obojętnym na dyktaturę i ograniczanie autonomii, zarówno wobec pojedynczych jednostek jak i całości. Sposobów na określenie swojego stanowiska jest wiele. Czasem nie tak istotny jest sam efekt, jak fakt, że się próbowało uwolnić z rąk oprawcy. I za to jestem Powstańcom wdzięczna. 

Kiedy po powstaniu szacowano straty, jakie poniosła Warszawa zastanawiano się, co zrobić ze stolicą: zostawić czy przenieść do innego miasta (konkretnie Łodzi)? 

Wracając do początku mojej wypowiedzi, opisu spacerów po warszawskiej Starówce, chyba nie muszę podkreślać swojego stanowiska co do ostatecznej decyzji wobec stolicy Państwa Polskiego. Cieszę się, że nie pozostawiono Warszawy samej sobie tylko doceniono trud, jaki przeszła. Mam nadzieję, że sami Powstańcy właśnie takim zaszczytem będą okrywać się zawsze. 

Cześć i chwała Bohaterom!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz