wtorek, 26 listopada 2019

Perfekcyjnie poukładane w głowie


Należę do osób, które lubią otaczać się porządkiem. Staram się mieć rzeczy odłożone na swoje miejsce i poukładane tematycznie.  Jeśli otaczam się ładem, to mam wrażenie, że łatwiej mi jest zapanować nad sobą. I chyba sporo prawdy jest w stwierdzeniu, że to jak mieszkamy odzwierciedla to, jakimi ludźmi jesteśmy.

 
Chociaż generalnym porządkom przypisuje się okres wiosenny, to myślę, że bardziej adekwatną porą jest jednak jesień. Sprzątanie ma wiązać się z pożegnaniem pewnych przedmiotów i reorganizacją własnej przestrzeni. Zatem, czy jesień jako pora roku, która przygotowuje nas do zimy i zasypiania przyrody na pewien okres czasu, nie wydaje się być właściwsza do oczyszczania przestrzeni – i być może, życia?

Pamiętam, jak oglądałam kiedyś „Perfekcyjną Panią Domu”. Bardzo podobały mi się porady prezentowane w programie i metamorfozy uczestników telewizyjnego hitu. Trochę dziwiło mnie jak można dopuścić do stanu, aby mieszkanie wyglądało aż tak źle, ale przeważnie okazywało się, że bałagan w domu odzwierciedla bałagan w życiu. Któregoś razu jedna z moich koleżanek skrytykowała mnie za to, że poświęcam czas na oglądanie tego „niewartościowego” programu. Szybko przekonałam się, że nie chciała dostrzec pozytywów płynących z tego show. Nie chciała, a może nie umiała? Dziewczyna ta była przeogromną bałaganiarą, ale nigdy nie chciała słuchać życzliwych rad i nie chciała też zapanować nad swoim dobytkiem. Jak okazało się później… w życiu też była bezkompromisowa, egoistyczna i w jej sercu ewidentnie panował chaos…

Ostatnio inna moja znajoma, która od dłuższego czasu pracuje nad sobą, powiedziała mi: „Przeczytałam książkę o sprzątaniu. Na początku wydawała mi się śmieszna, ale zaczęłam stosować się do jej rad. Wyrzuciłam trzy worki śmieci. Teraz czuję, że wszystko jest jaśniejsze…”. I nie muszę chyba dodawać, że i jej twarz epatowała magicznym światłem, a i głos stał się weselszy. Porządkowanie rzeczy osobistych i pozbycie się zalegającego w kartonach balastu jak dostrzegłyśmy obie, ma ścisły związek z naszymi myślami. Skupiając się na planowaniu przestrzeni wokół nas, nieświadomie porządkujemy też własne myśli. Koleżanka tak mnie zainspirowała, że sama postanowiłam zrobić porządek ze swoimi rzeczami. I to chyba naprawdę działa, bo już samo planowanie porządków w myślach sprawiło, że poczułam się lepiej. Tak, jakbym znalazła w swojej głowie sporo miejsca na nowe cele. Genialne, prawda?

Wcale nie musimy naszych porządkowych zmagań kończyć na tym, że w przedpokoju zgromadzimy kartony z rzeczami do utylizacji. Tak naprawdę to co nam już nie posłuży może przynieść radość innym, a przy tym i nam samym. Bibeloty, które kurzyły się za szybą kredensu mogą ucieszyć kolekcjonerów antyków. Nasza stara sukienka czy koszula wywoła uśmiech na twarzach tych, których nie stać na odzieżowe zakupy. A my, nie dość, że poukładamy nasze życie na nowo to jeszcze przyczynimy się do tego, żeby życzliwością i empatią zapełnić myślowe szuflady innych ludzi. I jak widać, generalne porządki mogą przynieść tak wiele korzyści. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz