sobota, 6 maja 2017

To był maj...

...pachniała Saska Kępa - któż z nas nie zna feralnej historii Małgośki z piosenki Maryli Rodowicz? Historii dziewczyny, która została oszukana przez narzeczonego? Dziewczyny, której rozpacz nie zna granic - dziewczyny, której życie legło w gruzach, której uczucia prawdopodobnie balansują pomiędzy miłością, a nienawiścią.


Kiedy czytam kobiece czasopisma czy artykuły internetowe to jest w nich mnóstwo porad - jak być piękną, bogatą, pełną pasji - jednym określeniem, jak wyciskać z życia to, co najlepsze. Uczą nas jak być najlepszą wersją samej siebie, jak odnaleźć szczęście. Zalecenia te zazwyczaj skupiają się na pozytywnych aspektach egzystencji, zupełnie pomijając jej ciemniejsze oblicze...

Pewna starsza Pani miała wszystko: w miarę dobre zdrowie, kochające dzieci, które z troską opiekowały się matką. Wnuki, odwiedzające ukochaną babcię prawie w każdy weekend, pomagając jej w domowych pracach, z zaangażowaniem przysłuchując się babcinym opowieściom z lat młodości. Dni mijały kobiecie na towarzyskich spotkaniach w gronie innych seniorek, robótkach ręcznych i czytaniu książek. I chociaż kobieta wzbudzała zazdrość wśród rówieśników, bo miała bliskich wokół siebie, nie wymagała stałej opieki, to nie cieszyła się jesienią życia tak, jak wydawało się innym, że raduje ją jej życie. Kiedy seniorka była młodą kobietą w sile wieku, tuż po wojnie, była świadkiem okropnego incydentu. Jej ówczesny sąsiad, mężczyzna w podobnym wieku, zapewne zmagający się z emocjonalnym ciężarem wojennych wydarzeń, znęcał się nad swoimi dziećmi i nad swoją żoną - jej przyjaciółką. Kobieta niejednokrotnie pomagała rodzinie w trudnych chwilach, wspierała koleżankę i jej dzieci, żywiąc odrazę wobec agresywnego sąsiada. Kobieta niestety nie miała większego wpływu na życiowe wybory sąsiadki, w końcu rodzina przeprowadziła się, a owa pani straciła kontakt z nią i już nigdy więcej nie spotkała swojej przyjaciółki. Lata mijały, a kobieta nie mogła pogodzić się z tą stratą i apodyktycznością sąsiada. Utrata przyjaźni bardzo na nią wpłynęła, a wszystkie wspomnienia związane z sąsiadem przyprawiały ją o zawroty głowy.

Kobieta ta całe życie zmagała się z ogromną zadrą w sercu, ropiejącą raną, której nie potrafiła zaleczyć. To zadrapanie odbierało jej radość dni, teraźniejsze szczęście, powracając wciąż myślami ku odległym czasom. Nie potrafiła wybaczyć...

Ile razy poczuliśmy się skrzywdzeni? I ile razy to skrzywdzenie roztrząsamy? 
A gdyby tak uwolnić się od tego uczucia, puścić je w niepamięć i zobaczyć jak ogromną ulgę przebaczenie przynosi?

Osobiście uważam, że wybaczanie jest najtrudniejszą czynnością, jaką możemy dokonać w naszym życiu. Wymaga to od nas ogromnego wysiłku, odwagi i miłości. Bo przecież tak bardzo trudno jest zapomnieć o wyrządzonych nam krzywdach, bez poczucia ukucia w sercu na samo ich przywołanie w myślach. Ale nie jest to niemożliwe.

Wybaczanie jest procesem długim, może trwać wiele lat nim zdecydujemy zamienić to słowo na czasownik dokonany. Czasami, aby odpuścić komuś czyny potrzebujemy odpowiedniego bodźca, np. ciężkiej, nieuleczalnej choroby winnego. Bywa też tak, że nigdy w przeciągu naszego życia nie jesteśmy w stanie szczerze, bez poczucia krzywdy spojrzeć w oczy naszego oprawcy.

Odpuszczanie, wybaczanie jest dla nas dobre. Kiedy chowamy urazy, jesteśmy spięci, nerwowi, smutni i zamknięci w tej emocji niczym w złotej klatce. Zamykamy się nie tylko na tę relację, ale też na innych ludzi, bojąc się, że i oni nas zawiodą. Koncentrujemy się na tym bólu tak bardzo, że pomijamy dobre rzeczy. W centrum naszego życia nie jesteśmy my, ale osoby, które zawiniły. Jeśli oglądaliście trylogię "Powrotu do przyszłości" to informuję, że wcale nie potrzeba nam wehikułu czasu, aby podróżować w czasie. Jeśli nie potrafimy wybaczyć, to ciągle w tej przeszłości tkwimy, nie żyjąc teraźniejszością, o przyszłości już nie wspominając.

Nie ma jednej recepty na wybaczenie, jest to sprawa indywidualna. Warto jednak pomyśleć nad tym chociaż chwilę, skupiając myśli wokół nieprzyjemnego zdarzenia. Może kurczowo trzymamy się urazy, bo przyzwyczailiśmy się do niej? A może lubimy odgrywać ofiarę? A może uważamy, że nie jesteśmy na wybaczenie gotowi?

Bez względu na to, jaka jest Twoja odpowiedź, pomyśl, co blokuje Cię przed wypuszczeniem złych emocji z rąk i dlaczego nie jesteś w stanie wybaczyć... Daj sobie czas, nie pospieszaj się, nie popędzaj myśli, katharsis musi przyjść w odpowiednim czasie. Warto jednak starać się wybaczyć, bo kiedy już odpuszczenie win dokona się, ujrzysz świat w innych kolorach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz