niedziela, 20 sierpnia 2017

Z pasją

Ludziom południa zazdroszczę, a jednocześnie boleśnie współczuję ognistego temperamentu. Tego, że emocje owładają ich serca i przelewają się na ciało, mowę, spojrzenie i działanie. 



Czytać z nich można, jak z otwartej księgi. Zatem świat może dojrzeć najgłębsze zakamarki ich duszy. A kiedy intensywniej się odczuwa, euforia smakuje lepiej, a cierpienie jest jeszcze gorszym, gorzkim posmakiem. Emocje są różne, mogą być błogosławieństwem, jak i przekleństwem.

Dzisiaj chciałabym przedstawić swój wiersz, który powstał dekadę temu. Czasem lubię wracać do swojej dawnej twórczości, na nowo przyglądając się własnej osobie i patrzeć, jak spoglądałam na świat, stając się nastolatką. Pisanie, zawsze ręcznie, utworów, jest dla mnie takim otwarciem siebie, jak spontanicznie robią to wspomniani wyżej - Włosi, Hiszpanie i mieszkańcy Ameryki Południowej. 



To co złe, to co niemądre

Patrzę na siebie i widzę łez kałużę
Patrzę, widzę ból, cierpienie
Już żyć się Tosi nie chce tak dłużej
Ale nie czeka na potępienie

Wieść o śmierci szybko świat obiega
Wciąż w sercu, już zimnym smutek trwa
Zimny wiatr, chłodny nad nią powiewa
Znika, ale pojawia się jak w świetle ćma

To nie jest nic złego, wstrętnego
Przyroda, drzewo zasypia
Dosyć tego wszystkiego
Wiosna, zima odeszła, poranek, świta...




Zdjęcie Grafika: Grafika Google

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz