Bardzo cieszy mnie fakt, że internet umożliwia nam dostęp do wszystkich
dobrodziejstw tego świata. Gdyby sto lat temu powiedzieć jakiemuś
człowiekowi, że w XXI wieku informacje z jednego końca naszej planety na
drugi będą rozprzestrzeniać się z prędkością światła, prawdopodobnie
kazałby postukać nam się w czoło. Jednakże abstrahując od tego krótkiego wstępu, który, jak zapewne
zauważyliście, jest pełen wdzięczności ku Panu Internetowi, tak jak w
każdym mężczyźnie, również w tym odnaleźć można zalety i wady... ;)
Tak więc internet, sieć bez której nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie
życia. Ten wytwór cywilizacyjny dosłownie otacza nas z każdej strony.
Działa jak narkotyk - uzależnia, a dostęp do niego mają już nawet bardzo
małe dzieci, które często narażone są na znalezienie informacji
nieadekwatnych do ich wieku. Internet rozwinął też przemysł i handel,
bez problemów mamy dostęp do ofert mniejszych i większych korporacji
oraz kont bankowych. No właśnie, takie połączenie to istna mieszanka
wybuchowa.
A ja osobiście, bardzo często jej doświadczam. Na przykład w zeszłym tygodniu. I tak o to wspaniała drogeria internetowa przykuła moją uwagę
swoją przeuroczą ofertą. Długo analizowałam zawartość jej wnętrza,
przechodziłam z kategorii do kategorii, marki do marki, tylko po to, by
na końcu okazało się, że mój koszyk zapełnił się cudeńkami na całkiem
niezłą sumkę. Oczywiście po chwili zastanowienia i ponownego przejrzenia
zawartości koszyka, kursorkiem powędrowałam ku wyborze formy płatności. I
tak o to po kilku minutach na moją skrzynkę pocztową trafiła
informacja, że zamówienie zostało zrealizowane. Cytując popularną sieć
telefonii komórkowej: "Brawo, ja!". Ale uwaga, zdarzyło mi się to już
kilkukrotnie w przeciągu ostatnich tygodni. I nie piszę tego, aby
pochwalić się zakupami. Piszę, ponieważ przeraża mnie fakt, z jaką
łatwością poprzez internet wydajemy pieniądze. Wystarczy jedno niewinne
"klik" by doszczętnie oczyścić konto bankowe z wszelkich środków na nim
dostępnym.
A my, kobiety, uwielbiamy zakupy. Zakupy są przecież dobre na
wszystko.. idealnie poprawiają humor gdy pada deszcz, gdy jest za
gorąco, gdy mamy "te dni", bądź, gdy jedynym argumentem, którym możemy
się posłużyć są słowa "bo tak!". Zakupy elektroniczne są szybkie i
wygodne. Po co w deszczowy poranek wychodzić z domu, jechać do centrum
miasta na zakupy, skoro można to zrobić bez wychodzenia z łóżka? Mnie
bardzo szybko po takiej transakcji gryzie sumienie, które mówi: "KOMPLETNIE NIE UMIESZ OSZCZĘDZAĆ!".
Może i tak, może i nie. Kobieta zawsze znajdzie wymówkę. Plusem takich
zakupów jest to, że przeważnie sklepy internetowe mają w swoim
asortymencie przedmioty, których w sklepach stacjonarnych nie
znajdziemy. Ponadto, nie musimy dźwigać ciężkich toreb z zakupami,
ponieważ są nam one dostarczone wprost pod sam nos. Cóż za plusy! A tak
na poważnie, niestety z miłością do zakupów, szybkiego wydawania
pieniędzy i naturą kobiety chyba nikt nie wygrał. Za to można wygrać z
brakiem środków pieniężnych na koncie. I chyba w internetowych zakupach,
taka sytuacja jest jak kubeł zimnej wody wylany na głowę. Może trzeba
kilka razy zostać tą wodą oblanym, bądź w ostateczności zaczerpnąć
pomocy specjalisty, by nie skończyć jak bohaterka filmu "Wyznania
zakupoholiczki".
Zważając na wszystkie te plusy i równie ważne minusy internetowych zakupów, pamiętajmy by zachować wobec nich pewien dystans. Marilyn Monroe śpiewała, że "Diamonds are a girl's best friend" (Diamenty są najlepszymi przyjaciółmi dziewczyny). I tak zastanawiam się, czy po 65 latach to zdanie jest nadal aktualne. Może warto by było je odrobinę zmodyfikować i dopasować do współczesnych realiów? W XXI wieku powinno ono brzmieć: "Internet is a girl's best friend"!
Zdjęcie Grafika: Grafika Google
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz