niedziela, 10 czerwca 2018

Wielkomiejski świat, a w nim ja

Od wielu już lat przemieszczam się... szukając swojego miejsca w miastach proporcjonalnie do siebie coraz to większych. Ostatnio spacerując ulicami Warszawy pomyślałam: "Tutaj, w moim mieście..." i z niedowierzaniem złapałam się za głowę. Czy to znaczy, że stolica stała się mym domem?


Tak naprawdę nie lubię miejskiego szumu, pędu, głośnych ulic. Lubię ciszę i spokój, zieleń dookoła i ptaków śpiew o poranku, chowające się za widnokręgiem słońce w otoczeniu zasypiających łąk i pól. A jednak mieszkam w mieście i była to moja świadoma decyzja. Moja historia nie jest wyjątkowa. Wielu jest takich poszukiwaczy swojej drogi, którzy zaszywają się w wielkomiejskim świecie.

Do napisania tego postu skłoniła mnie najnowsza piosenka Dawida Podsiadło - "Małomiasteczkowy". Cenię sobie tego artystę, a utwór urzekł moje bębenki uszne od pierwszego odsłuchania. Chwytliwa melodia, oryginalny teledysk i co ważne - świetny tekst.

Takich przesadzonych, małomiasteczkowych drzew spotykam wiele. Jedne się przyjmują przesadzone w nowe miejsce, inne usychają. Są też takie drzewa, które podlane inną wodą, przysypane nową ziemią szaleją, stają się do siebie zupełnie niepodobne.

Małomiasteczkowe drzewa w wielkomiejskim świecie potrafią stać się kimś zupełnie innym. Z gleby zamiast przesadzonej rośliny, odbija palma. Często takie palmy widzę (oprócz tej przy rondzie De Gaulle'a) i współczuję. Współczuję tego, jak zmiana otoczenia może wpływać na ludzi. Osoby takie, wyrwane z małych wsi i miasteczek przeistaczają się w miejskie pantery tylko dlatego, że znalazły się w miejscu, gdzie, aby ujrzeć ostatnie piętro budynków trzeba zadrzeć głowę do góry. Szczycą się tym, jakby co najmniej zdobyły Mount Everest. A czy zdobyły? Sądzę, że nie. Jedyne osiągnięcie tych miejskich panter to uznanie w oczach lokalnej społeczności. Królowe i królowie życia - bez skromności, w blichtrze blasku oświetlonych ulic.

Może nie powinnam oceniać, sama będąc przyjezdną. Nauczona doświadczeniem zauważyłam jednak, że "słoików" są dwa rodzaje: tych, którzy z pokorą i bez żadnego poklasku zmienili miejsce zamieszkania i są też ci, którzy pozjadali wszystkie rozumy, zachowując się w prostacki sposób. I chociaż mówią, że "nie", to zaściankowość wychodzi z nich przy każdej możliwej okazji. Myślę, że powodem jest zapominalstwo: o tym skąd pochodzą, kim naprawdę są i że to przesadzone drzewo trzeba co jakiś czas podlewać.

Tymczasem zapraszam do przesłuchania piosenki Dawida Podsiadło. Pielęgnujcie swoje drzewa, gdziekolwiek je przesadzicie, albo gdziekolwiek rośniecie. Warto, naprawdę.





Zdjęcie Grafika: Grafika Google

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz