poniedziałek, 15 kwietnia 2019

Póki możemy, grajmy

Połowa kwietnia. Niby wiosna, na pewno poniedziałek, a w mojej głowie zupełnie chaotyczne myśli. W końcu udało mi się je zebrać w całość. I chociaż bardzo bym chciała, to nie wyciągnęłam optymistycznych wniosków. 


Akurat w ręce wpadła mi jedna z takich książek, która zapada w pamięć nie dlatego, że jest tak dobra, ale dlatego, że wywołuje mętlik w głowie. Ni to powieść, ni pamiętnik - jednak spisana historia, która wydarzyła się naprawdę. Poruszanych w niej jest wiele ludzkich spraw, ale takich okrytych zwierzęcym futrem. Zaczęłam zastanawiać się nad tym, jak to właściwie jest być człowiekiem? Dlaczego jednocześnie potrafimy trzymać kogoś za rękę i gryźć po twarzy? I czy naprawdę bycie uczłowieczonym człowiekiem to tak ogromny wysiłek?

Codziennie na ulicach miasta mijam setki osób. Osób w różnym wieku, o różnym statusie społecznym, różnych upodobaniach. Z kilku dni przykładów antyludzkich zachowań mogłabym wymieniać aż tyle, że nadzieja w nasz gatunek sama by odeszła, nie czekając na to, aż będzie ostatnia. Niebawem szybciej pozjadamy siebie nawzajem niż zbudujemy coś, za co za tysiąc lat mogliby być z nas dumni nasi potomni. Pomyślałam sobie, że z tej budowli jaką tworzymy my, ludzie, stale restaurowanej nie pozostanie nic, bo sami doprowadzamy do niszczenia tego, czego próbowano nas nauczyć. Rozwijamy cywilizację, ale nie człowieczeństwo.

Niestety chwilę później dowiedziałam się o pożarze katedry Notre-Dame, który bardzo mną wstrząsnął. W jednej chwili spłonęła jedna z ważniejszych budowli świata, jeden z symboli naszej kultury. Spłonął cud architektury, kawał historii, zabierając ze sobą znajdujące się we wnętrzu dzieła sztuki i relikwie. Ponieważ lubię posługiwać się metaforami, to automatycznie porównałam upadek ludzkości z tym tragicznym wydarzeniem. Spłonął nie tylko budynek. Spłonął kościół z duszą.

Każdego dnia dokonujemy wyborów, które mają wpływ nie tylko na nasze życie. Nie jesteśmy sami, a wszystko, czego się podejmujemy to jak rozgrywka szachów. Każdy ruch ma znaczenie. Po drugiej stronie zawsze stoi inny człowiek. Właśnie, człowiek - nie pionek. Nim runiemy, nim pożar zniszczy nasz gatunek, złapmy się symbolicznie za ręce, aby wzmocnić człowieczą konstrukcję. Czasem tylko uśmiech wystarczy, aby zobaczyć, że ta gra warta jest... no właśnie, czego?







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz