Wszystko się zmieniło. W zaledwie
kilka tygodni. Świat nie będzie już taki sam. My również się zmieniamy. Mam
tylko nadzieję, że na lepsze.
Zdjęcie mojego autorstwa. Włochy, sierpień 2019.
Ostatnie dni odczuwam jak
załamanie czasu. Kwarantanna związana z epidemią koronawirusa trwa dopiero
kilka dni, a ja już nie pamiętam jak to było żyć bez poczucia strachu…
Podziwiam tych, których nie opuszcza spokój, ale jednocześnie martwię się
lekkomyślnością niektórych osób. I dzielnie współodczuwam lęk z tymi, którzy
wszelkie zalecenia wzięli sobie może aż za bardzo do serca.
Moje życie towarzyskie,
społeczno-kulturalne i zawodowe ogranicza się do użytkowania laptopa. A więc
wszyscy spotykamy się w sieci. I byłoby naprawdę znośnie i miło przechodzić ten
czas kwarantanny jednocząc się wirtualnie, gdyby nie to, że Polak mądry po szkodzie… to powiedzenie
tak trafne, że aż boję się, co będzie, gdy faktycznie po szkodzie będziemy.
Czytam te wojny na słowa toczone
w postach i komentarzach - bo przecież każdy uprawiał w życiu wszystkoznawstwo. Każdy lepiej wie co
powinniśmy robić, czego nie powinniśmy, kogo słuchać, kogo nie i dlaczego w
ogóle jesteśmy w sytuacji, w której jesteśmy. I to jest tak bardzo smutne.
Gdzie lojalność? Gdzie w tym wszystkim jakieś pocieszenie? Tak, może zamiast
patrzeć sobie na ręce to po prostu idźmy teraz i umyjmy nasze dłonie. Porządnie
i profilaktycznie. I zostańmy w domu.
Jednak muszę przyznać, jestem też
zdumiona… pozytywnie! Ten czas kwarantanny pokazuje mi jak wiele osób noszę w
sercu i w ilu sercach chowam się ja. Mogę spędzać wieczory ze znajomymi na
odległość, połączyć się z osobami przebywającymi na drugim końcu Polski lub
świata i dzięki temu wiem co słychać u moich znajomych. Mogę w końcu zajrzeć do
kościołów, których wnętrza interesują mnie od dawna dzięki transmisjom Mszy
Świętych. Mogę pobudzić kreatywność, zachwycić się czymś nowym i poszerzać
swoją wiedzę. I mogę też sprawdzić samą siebie i swoje reakcje na realne
zagrożenie… Doceniam też to, że mam wokół siebie bliskich. I fakt, że mam gdzie
się schronić, obejmując myślami bezdomnych.
Swe myśli kieruję też w stronę
innych państw, a w szczególności w stronę Italii. Bardzo przeżywam ogrom
tragedii, jaka spotkała Włochy. Chciałabym usłyszeć Time to say goodbye dla
pandemii. I ufam, że niebawem wszystko się skończy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz