piątek, 24 lutego 2017

Mam marzenie

"I have a dream" (Mam marzenie) - to proste zdanie Martina Luthera Kinga zapadło w pamięci nie tylko obywatelom Stanów Zjednoczonych. Walczący o prawa Afroamerykanów, Martin Luther King, w 1963r. wypowiedział te słowa, słowa,  które stały się symbolem walki z rasizmem. Nie doczekał on ich spełnienia, ale bez wątpienia był jedną z tych osób, dzięki którym pięćdziesiąt lat po jego śmierci, prezydentem USA został czarnoskóry Barack Obama. Tak jak amerykański pastor, każdy z nas ma marzenie i każdy z nas może powiedzieć "I have a dream"...





Marzenia towarzyszą nam od najmłodszych lat. Są stale przy nas obecne, zmienia się tylko ich forma, ranga i zasięg. Zdarza się też, że te najstarsze fantazje z dziecięcego świata,  próbujemy przenieść do świata dorosłych. Czasami, z klapkami na oczach, uparcie brniemy w realizację tych pragnień, których spełnienie jest niemożliwe. Ta niemożność urzeczywistnienia ich sprawia, że stajemy się nieszczęśliwi. Zaczynamy natomiast dostrzegać tych ludzi, którym udało się zrealizować nasze ambicje, i zazdrościmy im uważając, że żyją naszym życiem. Ale czy aby na pewno? Czy aby na pewno "żyją naszym życiem"? Może to życie tak naprawdę nie jest dla nas?

Ostatnio dużo rozmyślałam na ten temat - zastanawiałam się czemu moje marzenia się nie ziściły. W odpowiednim też momencie doświadczyłam rozmowy ze znajomym na ten temat i układając wnioski niczym puzzle, poskładałam je w całość. Nie wiem czy uważam dobrze, ale wiem, że moje przemyślenia mają sens.

I tak, przypuszczam, nasze życie nie zależy tylko od nas. Ciągle wmawia się nam, że jesteśmy kowalami swojego losu i wszystkie dobra tego świata są na wyciągnięcie ręki, jeśli tylko bardzo tego zapragniemy. Jakież to samolubne myślenie, które karze nam sądzić, że jesteśmy pępkami świata, którym wszystko się należy. Mój kolega trafnie to podsumował - "Jedyne do czego dążymy w życiu to uznanie w oczach innych ludzi. Nieważne, czy będzie ono dotyczyło całego świata, kraju czy lokalnej społeczności - chcemy być podziwiani". Czyż te słowa nie definiują każdego z nas? Czy tak właśnie nie jest? Czy nie chodzi nam właśnie o to, aby inni odczuwali przed nami respekt?

Więc jeśli wciąż uważasz, że Twoje marzenia jak bańka mydlana - prysły i nie spełnią się, to pamiętaj, że być może to tylko ludzkie pragnienia.. być może plan dla Ciebie jest inny. W życiu nie chodzi o sławę, ale o szczęście i poczucie tego, że realizujemy się w tym, co jest dla nas idealne.

Od dziecka czułam się artystką, wiedziałam, że żadna działalność nie przyniesie mi "spokoju duszy", jak tylko ta artystyczna. Ale w kręgu moich zainteresowań zawsze były inne formy twórczej ekspresji, inne jej dziedziny. Jednak los chciał, że nie było mi dane realizować marzeń właśnie poprzez te wymarzone specjalizacje. Skoro nie wyszedł plan A... a nie miałam planu B... zdałam się nie przypadek i głos serca.

Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że kilka moich ostatnich lat, czy to w życiu prywatnym, czy zawodowym (edukacji), były dla mnie wielką niewiadomą, ale też ogromnym rozczarowaniem, że moje życie nie toczyło się po mojej myśli. Dzisiaj już wiem, że nie realizowały się MOJE ludzkie pragnienia, ale wypełniał się NIELUDZKI dla mnie plan. Teraz wiem, że tamte dziedziny sztuki nie uszczęśliwiłyby mnie i nie pozwoliły rozwinąć mojego potencjału w pełni, tak jak sądziłam, że im się to uda. Dzisiaj już wiem, że mój plan A nie był żadnym planem, był złudną aluzją, której pozwoliłam sterować moim życiem. I zdając się na samoistny rozwój wydarzeń dotarłam tu, gdzie powinnam być całe życie. Wcale o tym nie marzyłam - albo inaczej - nie wiedziałam, że marzę.

Chociaż sprawy zawodowe są motywem przewodnim mojego wpisu, to moje przemyślenia nie odnoszą się tylko do pracy, ale życia człowieka w każdym jego aspekcie. Znam ludzi, których żywot nie potoczyło się tak, jak tego chcieli. Rozejrzyjcie się dookoła siebie - czego Wam brakuje? Czy, z ręką na sercu, uważacie, że gdybyście zajmowali się w życiu tym o czym w głębi duszy pragniecie, czy to by dało Wam szczęście? Czy bylibyście w tym autentycznie dobrzy? A może to, do czego popchnął Was los jest tym, co wypełni pustkę w sercu i kroczycie właśnie w tym kierunku, który jest Wam przeznaczony? A może stoicie w miejscu - czasem trzeba dopomóc, wykazując się inicjatywą - zaryzykować i samemu spróbować chwytać szczęście? Jeśli się okaże, że to Twoja droga - to Ci się uda, a jeśli nie, to Twoje wysiłki nie pójdą na marne. Prędzej czy później dotrzesz do mety. Jedyne co musisz mieć - to otwarte oczy - bo może Twojego planu A wcale nie ma, a plan B, C czy inna litera alfabetu okaże się tą literą wiodącą, tym planem A, który już dawno był nam dany?


źródło grafika: Grafika Google

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz