czwartek, 7 września 2017

Żegnaj, _ato...

Za oknem pierwsze jesienne liście tańczą z letnim wciąż wiatrem. Tę niesamowitą parę oświetlają nieśmiało przebijające się promienie słońca. Odlatujące, żegnające się z nami chmary ptaków, swoimi skrzydłami przygrywają im muzykę. A ja, z kubkiem kawy w dłoni, przyglądam się temu cudownemu zjawisku...


Nie lubię, gdy odchodzi lato. Nie lubię, gdy w mych głośnikach milkną latynoskie rytmy, które tak naprawdę jedynie smakują mi w upalne dni. Nie lubię, gdy chłodne wieczory każą mi spędzać ze sobą czas, będąc otuloną kocem. 

A jednak jest coś fascynującego w tej porze roku. Nasze zmęczone opalaniem ciała mogą w końcu odpocząć. Oddajemy się długim spacerom i patrzymy, jak zasypia przyroda. Piękny proces, którego możemy być świadkiem. Każdego dnia możemy zaobserwować, jak natura tuli się do poduszki, odpływa w sennym marzeniu. Codziennie staje się coraz to bardziej leniwa, znużona, rozdrażniona. Wszystko to tylko po to, aby któregoś dnia definitywnie poddać się potrzebie snu i odpłynąć od nas na kilka miesięcy. Wszystko to podobne jest do widoku zasypiającego dziecka, które wierci się, omdlewa w dłoniach. Maluch walczy ze sobą, szuka ciepła i bliskości w dotyku opiekuna, chce słyszeć głos i mieć pewność, że nic mu się nie stanie. Aż w końcu nie ma siły walczyć i z uśmiechem na małych, dziecięcych usteczkach poddaje się i zasypia.

Jesień wiąże się z melancholią, instynktownie tej porze roku przypisujemy smutek, a także nasze myśli kierujemy ku wspomnieniom. Patrząc, na kolorowe liście pod naszymi butami, wiemy, że nic nie trwa wiecznie. 

Każdej porze roku przypisuję inne znaczenie. Jesień jest dla mnie czasem samotności. Nie oznacza to jednak, że przez okres jesieni z nikim się nie spotykam. Możliwość bycia samej ze sobą, oddaniu się chwili samotnie jest dla mnie w tym czasie bardzo cenne. Zasypia przyroda, a ja usypiam niepotrzebne emocje. Wyrzucam je z siebie, mając na to czas do zimy. Początkowo roztrząsam wszystko to, co trapi moje serce, przeżywam na nowo, tylko po to, by wraz z nadejściem zimy, doświadczyć duchowego katharsis. A potem oddaje się urokowi zimy...

I nie lubię jesieni bo wiem, że czas emocjonalnych porządków się zbliża. Ale posprzątanie bałaganu w głowie jest naprawdę cennym doświadczeniem i warto poświęcić mu uwagę. Może i bardziej tęsknię za tymi, których już przy mnie nie ma, może analizuję każdy poczyniony w życiu krok, ale wiem, że jest mi to potrzebne. 

Niewykluczone, że nigdy nie myślałeś o tym, Drogi Czytelniku i schyłek roku nie ma na Ciebie aż takiego wpływu. Może dla Ciebie spójność z naturą nie ma znaczenia. Być może postępujesz dokładnie tak jak ja, a wcale nie zdawałeś/aś sobie z tego sprawy, albo wręcz przeciwnie, wpis ten nie jest dla Ciebie nowością. Bez względu na to, życzę Ci chwili refleksji, obmycia jesiennym deszczem i tańca, niczym liście z wiatrem - duchowego.





Zdjęcie Grafika: Grafika Google

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz