piątek, 20 października 2017

Czy cierpisz na życiową bezsenność?

Cierpieć na cierpienie jest ogromnym nieszczęściem, szczególnie jeśli chodzi o życiowy sen. Wbrew pozorom, brak egzystencjalnego snu nie jest spowodowany czynnikami biologicznymi. Można śnić na jawie, ale można też nie spać. I ani to, ani to, nie jest dla nas dobre.


Jeśli męczy Cię jakiś problem, to przeważnie masz kłopoty z nocną regeneracją, prawda? Ciężko oddychasz, przewracając się z boku na bok. Nie możesz zmrużyć oka. Trudzisz się i frustrujesz bo wiesz, że wszyscy inni już pospali. A Ty jednak nadal nie. I wiesz, że nie tylko poranek będzie trudny, ale zmęczenie da o sobie znać przez cały dzień.

Bezsenność dotyka wiele osób. Widzę to każdego dnia. Bezsenność wysysa z nas życie, sprawiając, że egzystujemy nie jak ludzie, lecz jak zombie. Zarażeni tą okropną epidemią są wśród nas, sukcesywnie obdarowując nas chorobą. Będąc w epicentrum dolegliwości, wielu z nas zostaje zarażonych, zaczynając cierpieć na doczesny brak snu, zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy.

Kto w takim razie choruje na życiową bezsenność?
Przypadłość ta jest przebiegła. Nie widać jej na pierwszy rzut oka. Początkowych symptomów nie zauważa także osoba zarażona. Funkcjonuje normalnie, wygląda normalnie. Na pozór nic w jej życiu się nie zmieniło. Otoczenie w pierwszej fazie choroby również nie dostrzega zmian. A infekcja niestety rozprzestrzenia się bardzo szybko, trwale zagarniając tkankę po tkance, narząd za narządem. 

Chorują te osoby, które zapominają o doczesności i dobroci. Jedni tkwią w przeszłości, drudzy w przyszłości. Przypadłość natomiast rzutuje na ich teraźniejszość. Tajemniczy wirus, podobnie jak w filmie "Inwazja", odbiera ludziom ich człowieczeństwo. Brzmi groźnie i przerysowanie, jednak oznaki epidemii spotykamy każdego dnia, naprawdę.

Każdy, kto cierpi na życiową bezsenność dostrzega również beznadziejność świata lub jest go zanadto zachłanny. Chory jest egoistą skupionym tylko na sobie, swoich potrzebach i swoich kłopotach. Zainfekowany nie potrafi wyciągnąć dłoni ku drugiemu człowiekowi, sądząc, iż ze wszystkim poradzi sobie sam. A często nie poradzi. Pojawia się frustracja, zmęczenie i zgryzota.

Może faktycznie poniosła mnie fantazja, jednak chciałam pokazać Wam coś, czego doświadczam. Braku empatii i życzliwości. Sama zmagam się z tą dolegliwością, jednak stosuję antybiotyk, który pomaga mi przezwyciężyć wirusa - staram się być dobrym człowiekiem. Myślę, że tego nam brakuje, troski o innych. Uśmiechu, ciepłego słowa, dostrzeżenia, że nie jesteśmy na tym świecie sami. Otaczamy się ludźmi, a wcale ich nie widzimy. Rozmawiamy z nimi, a nie słuchamy. Widzimy ich trudności, a nie pomagamy. 

Życiowa bezsenność odbiera życie takie, jak ze snu. Zamiast tryskać energią, po ulicach chodzą szarzy i papierowi ludzie z wycieńczenia. Nie ma w nich  dobroci ani współczucia.

Może warto chwilę nad tym pomyśleć? 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz