niedziela, 31 grudnia 2017

Que sera, sera...

Koniec roku to zawsze czas podsumowań i planów na najbliższą przyszłość. 
Chciałabym zatem podsumować pierwszy rok moich blogerskich działań :-)

Kiedy patrzę na listę sześciu najchętniej czytanych przez Was postów, widzę pewną zależność. Jednak zanim przejdę to opisu tej zależności - zapraszam do rankingu popularności wpisów. Kilka z nich możecie zobaczyć po prawej stronie bloga, jednak pozycje ostatnie są, jak sądzę, zagadką.

#1
Quo vadis? - czyli tekst o tym, dokąd tak naprawdę zmierza nasze życie i czego od niego oczekujemy.

#2
Zakochani - mój wiersz. Jeden z pierwszych opublikowany na blogu. Bardzo go lubię i jak zauważyłam, Wy też go polubiliście. Opowiada o miłości, a dokładnie o tym co dzieje się między dwojgiem zakochanych w sobie osób. 

#3
W gorszym jednak moje lepsze - recenzja książki opowiadającej (dosłownie) przeżycia związane z Powstaniem Warszawskim. Smutne, ale i piękne zarazem historie.

#4
To był maj... - wpis trudny. O przebaczaniu i zapominaniu krzywd.

#5
Czy widzisz to co ja? - krótka rozprawa o bolączkach, które nas trapią, a których nie tak łatwo jest się pozbyć. O "czymś", co kradnie nam szczęście.

#6
Girls just want to have... - ostatnie miejsce zajmuje kolejny mój wiersz. Również o miłości. To miłe, dziękuję!


Ten przygotowany przeze mnie, a z Waszym udziałem - ranking, skłania mnie ku pewnym wnioskom. Bardzo lubicie czytać o miłości i rozterkach życiowych. A ściślej mówiąc - polubiliście teksty, które i ja sama bardzo lubię. Teksty mówiące o tym, że z każdej sytuacji można wyjść cało! Chociaż nazwano kiedyś moje wpisy coachingowymi, to muszę zaznaczyć, że coachem nie jestem i nie planuję nim zostać. Nie mówię Wam, że będzie dobrze, że wszystko się na pewno uda! Nie mam, i Wy też nie macie takiej pewności. Chciałabym jednak, życzę tego i sobie, i Wam, aby moje posty dawały nadzieję. Pragnę, aby każdy z moich czytelników odnalazł w nich promyczek słońca, który doda siły i otuchy w trudnych chwilach, a i w dobrych uskrzydli. Taki jest zamysł całego mojego bloga :). Co będzie, to będzie (Que sera, sera) - nie znamy przyszłości, ale mając nadzieję, łatwiej nam będzie oswoić się z tym, co nas czeka.

Tymi słowami zamykam na blogu rozdział "Rok 2017" i z ogromnym zapałem rozpoczynam kolejny. Dziękuję za to, że jesteście ze mną. Dla mnie ten kończący się rok był wyjątkowy - już za kilka dni Miętowy Kokos świętować będzie pierwsze urodziny. 

Ja osobiście stałam się odważniejsza - dzielenie się z Wami, jakby nie patrząc cząstką siebie, wymagało ode mnie odwagi i dyscypliny. Mam nadzieję, że i Ty, Czytelniku, również zabrałeś z mych wpisów coś dla siebie.

Do siego roku!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz