piątek, 13 lipca 2018

Po co chodzić w góry?

Dzięki spacerom możemy nieświadomie odkrywać wiele inspirujących i ciekawych miejsc, a także możemy dochodzić do fascynujących wniosków. Odkryliście ostatnio coś ciekawego? Bo ja tak!


No nie... nie będę tego ukrywać. Tego całego zamieszania związanego z wyjazdami, pośpiechu i stresu podczas pakowania: "Czy aby na pewno zabrałam wszystko co mi potrzeba?"! I niestety, zawsze o czymś zapomnę... Jest w podróżach pewnego rodzaju tajemnica - nie tylko przed tym co nieznane, przed dreszczem emocji i myślą, z jakimi wspomnieniami i doświadczeniami wrócę. Nie chodzi tylko o to, jaką drogę sobie podróżą nakreślę. Nie mogę tego ukryć, chociaż bym chciała - po prostu kocham wyprawy.

Najgorsze są te podróże, które muszę odbyć trasami już dobrze mi znanymi. Nie mam wtedy w sobie wewnętrznego entuzjazmu i nieokiełznanej radości. Taka euforia towarzyszy mi zawsze podczas kilku pierwszych razy pokonywania danej drogi. Chociaż i to ma swoje plusy, gdyż zaczynam kojarzyć nowe punkty na mapie. Lubię nowości, podziw nad przyrodą, architekturę i usposobienie danego miejsca. Życie bez tych doświadczeń to dla mnie nie życie, a szara plama, szarej rzeczywistości. 

I tak - kocham góry. Nie dość, że wyciszają, to jeszcze pozwalają naładować baterie. Paradoksalnie - odpoczywam w zmęczeniu. Męczy się ciało zalane potem, odpoczywa i resetuje się umysł. Brzmi jak genialny plan, prawda?

Bo to jest genialny plan! I wcale nie trzeba wydawać majątku, aby go zrealizować. A szereg korzyści jest tak duży. że nie sposób zliczyć tej uporządkowanej armii. Ja znam jeden, bardzo istotny dla mnie powód, aby pozwolić sobie na odrobinkę luksusu - włożyć wygodne buty, zarzucić na ramiona plecak i zwyczajnie, bez żadnego pośpiechu, po prostu iść przed siebie. 

Każdy krok w górę oddala mnie od rzeczywistości, a przybliża do tego, co siedzi w mej głowie. Wiem, wiem... metoda stara jak świat, o której każdy góral słyszał od dziecka. Jednak dla mnie, osoby pochodzącej z rejonów o ukształtowaniu terenu z bardziej płaskim podłożem, metoda ta była bardzo skuteczna. I uwaga - działa nawet wtedy, gdy wędruje się w grupie i o chwilę samotności naprawdę jest trudno.

Góry dają mi wolność. Dają mi swobodę myślenia, przez co poszerzają moje horyzonty, tak samo, jak poszerza się horyzont widnokręgu. Dzięki temu, po intensywnej wspinaczce mogę odwrócić głowę i zachwycać się pięknem widoków, a także wspaniałością przyrody. O, jakże cudowne są szczyty, dla których zdobycia musimy wiele poświęcić. Znam takich, którzy po tym, jak ich noga postanie na wierzchołku góry całują go i twarz wtulają w ziemię. Przy czym głośno płaczą. Ja mam podobnie, z tym, że robię to na poziomie mentalnym - skaczę w duchu z radości za każdym razem, gdy uda mi się dotknąć wierzchołka, ale moich przemyśleń. A skoro góry mi w tym pomagają, to jest to idealny pretekst, aby je zdobywać. Mam nadzieję, że u Was działa to podobnie. Warto zdobywać szczyty, prawda?



2 komentarze:

  1. I to ja lubie, morskie klimaty sa dla leniwych :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Morskie klimaty też mają swoje zalety 😀 ale faktycznie - góry wymagają od nas więcej.

      Usuń